Dzień piąty.
Wyciągnęłam korzeń, wyszorowałam i zlałam wrzątkiem. Niestety wygotowanie nie wchodziło w grę gdyż jest on zbyt wieli a ja nie dysponuję tak wielkim garnkiem i tak wielką kuchenką.
Jedyny plus to to, że korzeń już nie wypływa i sznurki są niepotrzebne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz