niedziela, 20 lutego 2011

Dzień piąty.

Wyciągnęłam korzeń, wyszorowałam i zlałam wrzątkiem. Niestety wygotowanie nie wchodziło w grę gdyż jest on zbyt wieli a ja nie dysponuję tak wielkim garnkiem i tak wielką kuchenką.
Jedyny plus to to, że korzeń już nie wypływa i sznurki są niepotrzebne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz